poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rozdział 18. Boję się.

~Jace~

- Na pewno nic ci nie jest? - zapytałem po raz setny, gdy wracaliśmy samochodem do domu.
- Nie - powiedziała ostro. - Ile razy mam ci to powtarzać?
- Po prostu się matrwię.
- To przestań.

 Odwróciła się twarzą do szyby. Wraz z Aleckiem, Isabelle i Jake'iem wracaliśmy do Instytutu. Chwilę po zniknięciu Valentine'a większość gości rozeszła się. My zostaliśmy i pomogliśmy posprzątać.
Alec spojrzał na mnie zza kierownicy. Zastanawia mnie tylko jedno - od kiedy Alexander Lightwood miał prawo jazdy? Odwróciłem wzrok. Jake smacznie spał. Isabelle siedziała obok Aleca. Nachyliła się ku niemu i szepnęła mu coś.
Alec zaparkował przed Instytutem. Wysiedliśmy z auta. Już miałem wchodzić do budynku, gdy głos Aleca mnie powstrzymał.

- Jace, możemy pogadać?
- Jasne - odpowiedziałem.

Poczekaliśmy, aż wszyscy wejdą do środka i zapytałem przyjaciela :

- O czym chcesz pogadać?
- Tak naprawdę, to o niczym - powiedział, drapiąc się po karku.
- Co?
- To był pomysł Isabelle! - rzucił od razu.
- Zacznij od początku - powiedziałem spokojnie, łapiąc się za głowę.
- Izzy chciała pogadać z Clary, a wiedziała, że ty pójdziesz za nią, kazała mi cię jakoś zatrzymać - powiedział na jednym oddechu.
- Skąd mogła wiedzieć, że będę chciał z nią pogadać?
- Bo ty i ona nie możecie bez siebie wytrzymać nawet dziesięciu minut - powiedział takim tonem, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. - Naprawdę ją podziwiam. Ja bym z tobą tyle nie wytrzymał - dodał.
- Jak widać ma mnie dość.
- Była roztrzęsiona - Alec położył swoją dłoń na moim ramieniu. - Jej ojciec zrujnował jej matce wesele, próbował ją zabić, na dodatek chce zabić tysiące Nefilim. Powiedziała to w złości. A teraz leć do niej - uśmiechnął się.
- A Isabelle?
- Biorę ją na siebie.
- Alec? - zatrzymałem się.
- Tak?
- Jesteś najlepszym przyjacielem.
- Leć już - roześmiał się.

W biegu mijałem kolejne korytarze Instytutu. Zatrzymałem się przed drzwiami pokoju Clary. Delikatnie zapukałem. Wszedłem do środka, gdy usłyszałem ciche "proszę". Clary siedziała na łóżku, a Isabelle obok niej. Szatynka spojrzała na mnie nienawistnie.

- Alec miał cię zatrzymać.
- Jak widać puścił mnie. Iz, zostawisz nas samych? - zapytałem.
- Ja..
- Proszę?
- Ehhh... No dobra - westchnęła. - Ale jeszcze nie skończyłyśmy - rzuciła i wyszła.

Zająłem jej miejsce.

- Przepraszam - szepnęła.
- Nie masz za co - ująłem delikatnie jej dłoń.
- Mam. Nie powinnam była tak mówić.
- Byłaś zdenerwowana.
- To niczego nie tłumaczy - spojrzała na mnie. - Nie powinnam była nikogo odtrącać, a wciąż to robię. Tylko cię ranię.
- Nie ranisz. Ty mnie trzymasz przy życiu. Samym swoim spojrzeniem i obecnością. To ja czuję się winny.
- Za co?
- Obiecałem cię chronić. Już drugi raz prawie straciłaś życie. Gdybym cię...
- Ciii... - zamknęłam mu usta pocałunkiem. - To nie twoja wina. Nie możesz mnie bronić, kiedy wciąż cię odtrącam. 
- Mimo wszystko nie powinienem cię zostawiać. 
- Boję się. Tak strasznie się boję, Jace - przytuliła się do mnie.
- Ja też się boję - szepnąłem.
- Ty? Czego?
- Że cię stracę.
- Nie stracisz. Będziesz się musiał ze mną męczyć do końca życia - uśmiechnęła się.
- Jakoś wytrzymam te męki - złączyłem nasze usta.
- Myślisz, że mówił prawdę? Że wytoczy przeciwko nam wojnę? - zapytała, a ogniki w jej oczach przygasły.
- Nie wierzę, a raczej nie chcę w to uwierzyć, ale wszystko na to wskazuje. Jeszcze tylko dwóch typów krwi bra... - przerwał mu krzyk Isabelle.

Spojrzałem na moją dziewczynę z przerażeniem i wybiegliśmy z pokoju. Izzy stała na środku salonu. Dłonie miała przytknięte do ust, a oczy przepełnione strachem.

- Izzy co się stało? - rzuciła Clary.

Wtedy TO zauważyłem. Ściana pokryta była ciemnoczerwoną i złotawą cieczą. Słowa układały się w napis :

Skończyło się. Nadchodzę. 


Patrzyłem otępiały na Clary i Izzy. 
- Trzeba zawołać Hodge'a - wykrztusiłem. 


~Clary~

Słowa Jace'a ledwie do mnie dotarły. Isabelle otrząsnęła się szybciej i pobiegła po nauczyciela. Jace podszedł do mnie i przytulił do siebie. Płakałam, mocząc jego koszulkę. On stał i głaskał mnie po głowie, powtarzając :

- Nie dam mu cię skrzywdzić. 

Hodge przybiegł najszybciej jak mógł. Kilkakrotnie przeczytał napisy na ścianie. Wysłał ognistą wiadomość. Patrzył na nas, a jego twarz przepełniały ból i rozpacz. Chciał coś powiedzieć, ale za każdym razem zamykał usta. 
Odpowiedź na jego wiadomość przyszła kilka minut później. Dłonie trzęsły mu się tak, że można było odnieść wrażenie iż nie da rady przeczytać wiadomości.  Spojrzał na każdego z nas. Dopiero teraz zauważyłam, że byli tu również Alec, Will, Jem, Sally, James oraz Izzy z Jake'iem na rękach.

- Spakujcie tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Wyjeżdżamy do Idrisu - wykrztusił w końcu.




PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM! 
Nie wstawiałam nowych rozdziałów, bo do samego końca walczyłam o lepsze oceny. Teraz są wystawione, więc częściej pojawiać się będą nowe rozdziały. 
Co do rozdziału.... nawet nie będę komentować. 
Przepraszam za wszystkie błędy i proszę o komentarze :)
Pozdrawiam gorąco!

8 komentarzy:

  1. Rozdział WOW <3 Mój ulubiony moment, to ten na początku rozdziału :))) Gratuluję poprawy ocen i cieszę się, że rozdziały będą się częściej pojawiać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty się ciesz że w szkole nie musisz siedzieć! Mi zostały jeszcze dwie lekcje!
    Rozdział świetny ale mam nadzieje że następny będzie szybciej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny co prawda trochę krótki ale tez jest super,
    nie mogę się doczekać konfrontacji z Valentinem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział genialny. Strasznie jestem ciekawa co będzie dalej. Naprawdę mimo, iż krótki to wciągający. Czekam na NEXT i mam nadzieję, że dodasz go jak najszybciej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz ze Jem i James to to samo imię prawda? Rozdział super tylko nie mogę tego wytrzymać że Clary ciągle płacze choć pewnie też bym się tak zachowywała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, dlatego też na jednego mówią Jem, a na drugiego James. :)
      Niestety muszę Cię zmartwić, bo Clary jeszcze się napłacze i to dużo. :c

      Usuń
  6. Rozdział super. Czekam na nekst. Oby był szybko. ♥ Julia

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobra. Rozdział zajebisty. Wracając do ulubionego (mojego) tematu komentarzy. Krew wilkołaka. Krew Luciana (Luke'a)?

    OdpowiedzUsuń