~Clary~
- Clary?
Czyjaś ręka mignęła mi przed oczami. Wzdrygnęłam się i zamrugałam kilkakrotnie. Nieprzytomnym wzrokiem spojrzałam na Isabelle. Patrzyła na mnie wyczekująco.
- Co? - zapytałam.
- Nie słuchasz mnie.
- Słucham - odpowiedziałam szybko. Może nawet za szybko.
- Tak? To w takim razie zgadasz się ze mną?
Zawahałam się.
- Tak - odpowiedziałam trochę niepewnie.
- Czyli robimy tak jak ustaliłyśmy. Jace zabiera cię na kolację, a po niej idziecie do pokoju i...
- Okej! Okej! - przerwałam jej. - Nie słuchałam cię. Zadowolona?
- Nie bardzo. Co się dzieje? - zapytała zatroskanym głosem i położyła mi dłoń na ramieniu.
Nerwowo przygryzłam wargę i przeczesałam palcami włosy, odgarniając je do tyłu.
- Nic. Po prostu zamyśliłam się. Przepraszam...
- O czym tak myślisz?
- Raczej o kim - poprawiłam ją. - O ojcu.
- Och...
Odłożyła na łózko gazety, które przeglądałyśmy od rana w poszukiwaniu czegoś na wesele mojej mamy. Łokciem strąciła mój szkicownik, który zawieruszył się pośród katalogów. Iz szybko schyliła się by go podnieść. Z pomiędzy kartek wypadł kawałek zmiętego papieru. Dziewczyna rozłożyła go i wyprostowała na kolanie. Zerknęłam jej przez ramię. Portret mojego ojca. Wyciągnęłam go z kosza kilka dni temu. Sama nie wiem dlaczego. Isabelle spojrzała na mnie wzrokiem, który mówił: ''Opowiadaj, prędzej czy później to z ciebie wyduszę''.
- Wciąż mam wątpliwości - zaczęłam. - Mam wrażenie, że gdzieś tu jest. Tylko czeka na odpowiedni moment i uderzy.
- Razjel powiedział...
- Razjel mógł się mylić! - weszłam jej w słowo. - Powiedział, że go spotka najwyższa kara niebios. Nie mam pojęcia co miał na myśli. Co to może oznaczać? Śmierć? A co jeśli Valentine włada umiejętnościami, o których Razjel nie wie?
- Histeryzujesz. Nikt nie jest w stanie oszukać śmierci. Kiedyś przyjdzie po każdego z nas.
- Może masz rację - powiedziałam dla świętego spokoju. - Przepraszam cię, ale jestem zmęczona. Jutro dokończymy, okej?
- Okej. Zostawię katalogi u ciebie.
Wstała i wyszła z pokoju lekko kołysząc biodrami. Rozejrzałam się. Wzrokiem odszukałam stelę. Leżała na biurku. Wzięłam ją w lekko drżące dłonie i narysowałam runę bezszelestności. Wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi.
Doskonale wiem dokąd iść.
****
Uchyliłam drzwi do biblioteki. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nikogo tam nie było. Odetchnęłam z ulgą. Weszłam do pomieszczenia.
Momentalnie poczułam się jak w domu. Wdychałam zapach książek, gdy mijałam kolejne półki, które aż uginały się od nadmiaru różnej wielkości tomów, oprawionych w skórę. Przejechałam palcami po grzbietach. Doszłam do schodów, które prowadziły na półpiętro biblioteki.
Zerknęłam na kilka tytułów. "Historia Idrisu", "Anioły - wierzyć czy nie?", "Podstawowe sztuki walki", "Atlas ziół", "Legendy"...
Nic co by mnie interesowało...
****
Nie wiem, którą godzinę przeglądam te opasłe tomy. Przejrzałam chyba wszystkie książki, które ma biblioteka Instytutu. A może niektóre woluminy są gdzieś ukryte? Pytanie tylko gdzie? Wątpię, żeby gdzieś znajdowało się ukryte przejście. Wtedy do głowy wpadł mi pewien pomysł.
Biegiem pokonałam drogę do biurka Hodge'a. Tylko tutaj mogą może być coś ukryte. Szarpnęłam uchwyt od szuflady. Zamknięte. Wyciągnęłam stelę z buta i narysowałam na niej zwykłą runę otwierającą. Znów nic. Może moja runa zadziała? Skupiłam się i narysowałam runę, która pojawiła się w mojej głowie kilka dni wcześniej. Coś kliknęło. Ponowiłam próbę. Tym razem udało mi się.
Na samym wierzchu znajdowały się jakieś papiery. Wyrzuciłam je z szuflady i moim oczom ukazała się niegruba książka. Wygląda na bardzo starą. Jej bordowa okładka w wielu miejscach wyblakła. Skóra, w którą była oprawiona była popękana. Na przodzie widniał prawie niewidoczny, dawniej złoty napis. "Immortalitas".
Mimo iż nie bardzo znałam język łaciński to ten tytuł potrafiłam przetłumaczyć.
Mimo iż nie bardzo znałam język łaciński to ten tytuł potrafiłam przetłumaczyć.
Nieśmiertelność...
Przycisnęłam książkę do piersi. Papiery znów wrzuciłam do szuflady i zamknęłam ją runą. Wzięłam z półki jeszcze trzy inne książki i ukryłam tą, która mnie najbardziej interesowała pomiędzy nimi. Wybiegłam z biblioteki chcąc jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju.
Wpadłam na kogoś na rogu. Odbiłam się od tej osoby i na pewno bym upadła, gdyby nie silne ramiona, które uchroniły mnie przed upadkiem. Podniosłam się szybko. Obciągnęłam bluzę i spojrzałam na swojego wybawcę. Jace. Cholera...
- Przepraszam - mruknęłam, mocniej zaciskając dłonie na książkach.
- Do usług - powiedział i ukłonił się teatralnie. - Swoją drogą to niezły z ciebie kłamczuch.
- Co masz na myśli? - zapytałam, patrząc na niego pytającym wzrokiem.
- Isabelle powiedziałaś, że się źle czujesz. Nie wyglądasz na rozchorowaną.
- Jakbyś spędził ponad pięć godzin przeglądając katalogi z Iz też miałbyś dość.
- Coś w tym jest - przyznał. - Czyli już mnie nie potrzebujesz? Chciałem ci pomóc wrócić do zdrowia - zrobił smutną minkę.
- Za godzinę w oranżerii - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
Wolno szłam przez korytarz. Gdy tylko blondyn zniknął za zakrętem puściłam się biegiem do pokoju.
Otworzyłam drzwi. Odłożyłam książki na biurko i zamknęłam drzwi runą, wymyśloną przeze mnie. Zrzuciłam z łóżka wszystkie katalogi, robiąc sobie miejsce. Chwyciłam w dłoń "Immortalitas". Usiadłam po turecku na łóżku i otworzyłam książkę na pierwszej stronie.
Wpadłam na kogoś na rogu. Odbiłam się od tej osoby i na pewno bym upadła, gdyby nie silne ramiona, które uchroniły mnie przed upadkiem. Podniosłam się szybko. Obciągnęłam bluzę i spojrzałam na swojego wybawcę. Jace. Cholera...
- Przepraszam - mruknęłam, mocniej zaciskając dłonie na książkach.
- Do usług - powiedział i ukłonił się teatralnie. - Swoją drogą to niezły z ciebie kłamczuch.
- Co masz na myśli? - zapytałam, patrząc na niego pytającym wzrokiem.
- Isabelle powiedziałaś, że się źle czujesz. Nie wyglądasz na rozchorowaną.
- Jakbyś spędził ponad pięć godzin przeglądając katalogi z Iz też miałbyś dość.
- Coś w tym jest - przyznał. - Czyli już mnie nie potrzebujesz? Chciałem ci pomóc wrócić do zdrowia - zrobił smutną minkę.
- Za godzinę w oranżerii - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
Wolno szłam przez korytarz. Gdy tylko blondyn zniknął za zakrętem puściłam się biegiem do pokoju.
Otworzyłam drzwi. Odłożyłam książki na biurko i zamknęłam drzwi runą, wymyśloną przeze mnie. Zrzuciłam z łóżka wszystkie katalogi, robiąc sobie miejsce. Chwyciłam w dłoń "Immortalitas". Usiadłam po turecku na łóżku i otworzyłam książkę na pierwszej stronie.
Spis treści:
1. Od autora ..................strona 7.
2. Czym tak właściwie jest nieśmiertelność? ....................strona 12.
3. Jakie konsekwencje za sobą niesie .......................strona 17.
4. Rodzaje nieśmiertelności .....................strona 22.
5. Jak ją posiąść? .....................strona 26.
Co tak na prawdę chcę wiedzieć? Chyba zacznijmy od początku. Otworzyłam więc tom na stronie siódmej. Ostrożnie przewracałam kartki nie chcąc ich uszkodzić. Zżółkły od słońca. W wielu miejscach były przetarte. Wreszcie znalazłam interesującą mnie stronę. Tekst gdzie nie gdzie był prawie niewidoczny, jednak dało się go odczytać.
Od autora
Jeśli trzymasz moją książkę w ręku to znaczy, że interesujesz się nieśmiertelnością. Muszę cię jednak ostrzec, w tej książce jest mnóstwo informacji, o których nawet Clave nie wie. Jeśli wpadnie w niepowołane ręce może wywołać wojnę. Dlatego drogi czytelniku chroń ją mimo wszystko.
Z poważaniem autor.
Dlaczego jakaś książka ma wywołać wojnę? Wzruszyłam ramionami i przewróciłam kilka kartek. Wróciłam do czytania.
Czym tak właściwie jest nieśmiertelność?
Jeśli mam opowiedzieć o tak niezwykłej rzeczy jaką jest nieśmiertelność to muszę najpierw wyjaśnić ten termin.
Co mamy przez niego rozumieć?
Definicja nieśmiertelności jest niezwykle rozległa.
Można ją rozumieć jako życie przez nieskończenie długi czas.
W innych znaczeniach nieśmiertelność może oznaczać też posiadanie nieprzemijalnej wartości lub wieczną obecność i nieuleganie zmianom.
Oznacza też stan, kiedy jesteśmy odporni na wszelakie zranienia, nic nie jest w stanie odebrać nam życia.
Jej znaczeniem może być także możliwość ponownego odrodzenia się po śmierci.
O nieśmiertelności mówili już starożytni Egipcjanie. Jednak nie są oni pierwszymi ludźmi, którzy spotkali się z tym pojęciem. Już tysiące lat temu ludzie wierzyli w życie po śmierci. Prymitywne ludy już spotkały się z pojęciem nieśmiertelności. Wierzyli, że duch nigdy nie umiera, a po śmierci ciała zajmuje ciało nowo narodzonego dziecka.
Trochę to dziwne. Rozdziały są bardzo krótkie, a pomiędzy nimi jest kilka pustych kartek. Może kiedyś coś tam było? A może trzeba patrzeć pod słońce? Podniosłam książkę. Jedną z pustych stron dałam pod światło. Nic. Westchnęłam.
Przewróciłam kilka kartek i powróciłam do lektury.
Jakie konsekwencje niesie za sobą?
Czy istnieją jakiekolwiek konsekwencje nieśmiertelności? Wydaje się nam, że nie, ale czy to do końca prawda? Jeśli ktoś z nas ją posiądzie to inny też to samo zrobi. Ludzie zaczęliby się zabijać żeby tylko zasmakować daru, jakim jest nieśmiertelność. To już jedna konsekwencja.
Można powiedzieć też, że nasz świat przeludniałby się przez nią. Brakowałoby jedzenia i zaczęlibyśmy walczyć o nie jak dzikie zwierzęta.
Jeżeli rytuał nieśmiertelności nie powiedzie się dusza tego człowieka zostanie na wieki wieków przeklęta. Będzie błąkała się miedzy wymiarami Edomu. To też może być konsekwencja.
Rytuał? Czy to możliwe, żeby mój ojciec go przeprowadził?
Rodzaje nieśmiertelności
I. Nieśmiertelność fizyczna.
Nieśmiertelność biologiczna jest hipotetycznym stanem, w którym możliwe jest całkowite uniknięcie śmierci. W praktyce nie da się udowodnić istnienia całkowitej nieśmiertelności, ponieważ niezależnie od długości życia organizmu zawsze mogą istnieć naturalne katastrofy, które to życie przerwą. Przykładem istoty fizycznie nieśmiertelnej są chociażby wampiry i czarownicy. Mogą żyć całymi stuleciami, ale mogą umrzeć bardzo szybko. Do zabicia wampira wystarczy podcięcie żył. Aby zabić czarownika wystarczy całkowicie pozbawić go sił.
II. Nieśmiertelność duchowa.
Jest ona wyrażona w niemal każdej filozofii religijnej czy duchowości. W zarówno wschodnich, jak i zachodnich religiach duch, który według wierzeń powraca albo do zaświatów albo do cyklu życia.
Najczęściej wyobrażana forma nieśmiertelności obejmuje duchowe istnienie po fizycznej śmierci. Wielu ludzi dzisiaj wierzy w nieśmiertelność tego typu (jest to filozofia dualizmu albo wiara w nieśmiertelną duszę, i jest to dogmatem każdego niemal odłamu islamu, chrześcijaństwa, hinduizmu czy judaizmu).
Według Madhawy
nieśmiertelność to uchronienie istnienia przed śmiercią duchową, jak i
fizyczną. Żadne siły ziemskie ani pozaziemskie nie są w stanie złamać
tej cechy doprowadzając do śmierci osoby nieśmiertelnej.
W taoizmie wierzono, że za pomocą praktyk magicznych można osiągnąć cielesną nieśmiertelność połączoną z umiejętnością latania.
III. Nieśmiertelność symboliczna
W ujęciu symbolicznym, nieśmiertelność przypisuje się nie tylko żywym
istotom, ale również obiektom, które mogą trwać o wiele dłużej niż
ludzkie życie. W tym ujęciu człowiek może „osiągnąć nieśmiertelność”,
pozostawiając po sobie dziedzictwo.
Na przykład geny – uzyskanie nieśmiertelności przez pozostawienie potomstwa. Samolubny gen to koncepcja, według której organizmy żywe (w tym ludzie) są jedynie środkiem służącym genom do osiągnięcia nieśmiertelności.
Dzieła artystyczne i osiągnięcia – uzyskanie nieśmiertelności przez pozostawienie po sobie osiągnięć, które będą „wieczne”.
Idee – idea
stworzona przez człowieka może trwać w umysłach innych ludzi przez
dowolnie długi czas, zapewniając w ten sposób jakąś symboliczną
nieśmiertelność jej twórcy.
IV. Nieśmiertelność uzyskana
To jeszcze jeden typ nieśmiertelności. Mam tu na myśli nieśmiertelność, którą można zdobyć. Człowiek ją posiadający żyje wiecznie i PRAWIE nic nie jest w stanie go uśmiercić.
Ale w jaki sposób? W jaki sposób można posiąść nieśmiertelność? Szybko przewróciłam kolejne strony. Kiedy przewracałam kartki rozcięłam palec, zostawiając krwawy ślad w rogu kartki. Wsadziłam palec do ust. Drugą dłonią przewróciłam kartkę.
Jak ją posiąść?
W jaki sposób zdobyć nieśmiertelność, a co za tym idzie pokonać śmierć? To pytanie nurtowało ludzi przez tysiące wieków. W końcu jeden ze średniowiecznych czarowników, Ragnes wezwał demona Azazela i wypytał go o nieśmiertelność. Demon powiedział, że aby tego dokonać należy na czole narysować sześć krzyży. Ale nie byle jakich... Miały być namalowane krwią. Krwią człowieka, wampira, wilkołaka, czarownika, fearie i Anioła.
Następnie trzeba namalować pentagram i wejść w sam środek z narysowanymi już krzyżami.
Później trzykrotnie odśpiewać tę pieśń:
" Oh, immortalitas non ... Veni ad vocationis Cum humanis in summa dicam! Exaudi vocem meam Come paetitioni meae! Oh, immortalitas non ..."
A jeśli ojciec przeprowadził ten rytuał? Zabiłby Anioła? Właściwie dla niego to pewnie nic takiego.
Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Podskoczyłam. Schowałam książkę pod poduszkę i zerwałam się z łóżka. Szybko otworzyłam drzwi. Stał za nimi Jace oparty o framugę. Wyglądał na lekko znudzonego i zaniepokojonego.
- Od ponad pół godziny czekałem w oranżerii. Mieliśmy się spotkać. Zapomniałaś? - zapytał.
- Tak. Przepraszam. Chodźmy teraz - powiedziałam zamykając za sobą drzwi.
Szliśmy korytarzem trzymając się za ręce. Zdziwił mnie jeden szczegół.
- Jace?
- Hmm?
- Gdzie wszyscy?
- Poszli na polowanie. Hodge jest w Alicante. Załatwia tam jakieś sprawy. Wraca dopiero jutro rano.
- Dlaczego nie poszedłeś z nimi? - zapytałam go jednocześnie zatrzymując się.
- Wolałem zostać z tobą.
- Mogłeś iść.
- Nie chciałem.
- Nie chciałeś? - zapytałam zdziwiona. Od kiedy to Jace Herondale nie ma ochoty na polowanie?
- Nie - opowiedział patrząc mi prosto w oczy.
Zobaczyłam w jego oczach iskierki. Pchnął mnie na ścianę i przywarł do mnie całym ciałem. Wplotłam palce w jego włosy złączając nasze usta w pocałunku. Oparł dłonie po obu stronach mojej głowy, tworząc wokół mnie "klatkę". Złapał mnie za pośladki i podniósł. Oplotłam go nogami w pasie. Wsadził dłonie pod moją bluzę badając moje plecy. Jego dotyk zostawiał po sobie gęsią skórkę na moim ciele. Całował mnie po szyi, lekko ssąc moją skórę. Jęknęłam cicho. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Jace przestał mnie całować i oparł głowę o ścianę. Nastrój zniknął jak bańka mydlana.
- Cholera... - mruknął.
Zachichotałam. Chłopak opuścił mnie na ziemię.
- Jeśli to oni to ich zabiję - powiedział, mając na myśli zapewne Aleca, Isabelle, Willa, Jema, Jamesa i Sally.
- Chodź otworzyć - powiedziałam i ruszyłam w stronę windy ciągnąc go za sobą.
Doszliśmy do windy. Weszliśmy do niej. Nacisnęłam guzik z cyfrą 0. Jechaliśmy w milczeniu. Winda zatrzymała się piskiem. Nachmurzony blondyn otworzył drzwi. Do Instytutu wpadło zimne powietrze. Objęłam się ramionami. Spojrzałam za drzwi. Nikogo nie było widać. Na dworze było prawie całkowicie ciemno.
- Ktoś sobie jaja robi - mruknął.
Już miał zamykać drzwi. Spojrzałam w dół. Wepchnęłam nogę pomiędzy drzwi i futrynę. Krzyknęłam:
- Jace!
- Co?
- Spójrz w dół.
Chłopak powoli opuścił wzrok. Na progu leżał koszyk. W koszyku był kocyk. Kucnęłam obok niego. Powoli odsłoniłam koc. W koszyczku smacznie spało....
- Dziecko? - zapytał z niedowierzaniem.
Spojrzałam na niego z przerażeniem w oczach i kiwnęłam głową. W koszyku smacznie spało mniej więcej roczne dziecko ssąc kciuk.
Oto kolejny rozdział! Nawet jestem z niego zadowolona. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Przepraszam za błędy!
Następny nie wiem kiedy. Postaram się jak najszybciej.
KOMENTUJCIE!
Dziękuję za 8 tys. wyświetleń! <3
Pozdrawiam!!!!
PS. Na LBA odpowiem jutro albo pojutrze.
What the fuck??
OdpowiedzUsuńKto te dziecko tam zostawił??
Kto je wychowa??
Mam nadzieję że nie Jace i Clary :/
To by było dziwne...
Świetny rozdział <3
Czekam na next
Weny! ;3
Zgadzam się z tobą. To by było dziwne.
OdpowiedzUsuńAle z drugiej strony to oni nie są tacy zwykli, więc wszystko jest możliwe... ;)
Rozdział NIEZIEMSKI, a szczególnie końcówka <3
OdpowiedzUsuńRozdział NIEZIEMSKI, a szczególnie końcówka <3
OdpowiedzUsuńCoo?!
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział i bardzo zaciekawił mnie wątek nieśmiertelności! Ale co z dzieckiem?!
Czekam na nexta!
Co? Nie, o nie, nie, nie TO dziecko MUSI UMRZEĆ!!!! jakoś wg mi nie pasuje........:( a co do rdz to super- oprócz dziecka!
OdpowiedzUsuń